28.01.2005 :: 21:41
Tak naprawdę to nie wiem co mam Ci powiedzieć. Najchętniej przytuliłabym się do Ciebie mocno i bezradnie jak mała dziewczynka, płakałabym. To wiem na pewno. I zacznę naiwnie się tłumaczyć: „Nie chciałam żeby tak to wyszło.”. Nie chciałam żebyś o tym wiedziała, bo wiedziałam, że także bardzo mocno będziesz to przeżywać. Nie chciałam zadawać Ci bólu ani tym bardziej dokładać problemów. Stało się. Mam ogromne poczucie winy i jeszcze większe wyrzuty sumienia. Dlaczego nie powiedziałam Ci na samym początku? Właściwie to próbowałam, ale nigdy nie miałam pojęcia jak się do tego zabrać. Bałam się. Że mnie odtrącisz i zostanę sama już do końca. Reakcja na przyrost rzeczywistości - ból głowy zapijany herbatą malinowa. Bo boli jak się traci przyjaciół. Jedna z moich największych obaw: że jak już ktoś odchodzi to na zawsze. Pomyliłam się. Jak to możliwe. Nie ma nic. A najbardziej to aniołów. To główna myśl mojej genialnej osoby. Nie krzycz. Nie krzycz. Nie krzycz. Tylko mów do mnie cicho. Tego chce teraz najbardziej. Cii, nie tak. Ciszej. Szeptem. Chce uchwycić całą zmysłowość głosu. Chcę zamknąć to wszystko, co otworzyły moje palce. Pozwolisz mi na to? Połączenie wielu talentów jest ewidentnym darem od Boga. Te pojedyncze dałoby się jeszcze jakoś wytłumaczyć.