Nie chcę nic tłumaczyć. I nie chcę nic wyjaśniać. Przecież wszystko zostało już powiedziane. Teraz trzeba tylko czekać. Cierpliwie. Bo przecież niewiadomo jak to będzie jutro, za tydzień, miesiąc, rok. Niewiadomo. Byle nie gorzej.
Między dobrem a złem.
I`ll rip off to the hell. Just for a while.
Nic dziwnego, że ulubioną pozą jest podkulenie nóg i wbicie się w róg sofy zakopując pod poduszkami i kocem. Z książką. Jedną. Drugą. Z muzyką. Nic dziwnego, bo nie posiadam innych perspektyw spedzania czasu. Okaleczona i niedorozwinięta. Później sen a uderzającą subtelnością jest w międzyczasie monolog wewnetrzny. Snów brak.
Stuck somewhere.
Dni są dziwne. Szybko mijają i za to im chwała. Ale nie mają barwy. Zgubiły ostrość. Odcień.
Przygladam się im słysząc, że ich niepowtarzalny kolor, który ja będę zdolna pojąć, ich fakturę oftalmologicznie odkryje dopiero, gdy zacznę je odpowiednio cenić. A tego trzeba się po prostu nauczyć. Wartościując.
If we don`t get a move on. |