Złość powoli zaczyna przekraczać granice. Zła na siebie. Zła na swój wygląd. Zła na jedzenie. Jestem zła. Aż do szpiku kości. To choroba. Tak, przyznaję się. Jestem chora. Źle mi z tą moją złością. Czuję się taka pusta. Taka bezużyteczna. Przygnębiające.
Myślałam, że bez ciebie znaczy lepiej. Myslałam, ze bez nich wszystkich znaczy lepiej. Wcale nie lepiej. Miałam zapomnieć. Obiecałam. A z reszta jakie to ma to teraz znaczenie, jeżeli już jutro znajdę kogoś innego na twoje miejsce? Kogoś, kto nie kłamie. Nie męczy. Kogoś, kto potrafi słuchać, a nie tylko mówić o sobie. Kogoś, kto mnie przytuli i wytrze łzy z policzka. Kogoś... A jednak tak cholernie tęsknię za tobą.
Namalujmy obraz. Prawdziwy i wielki. Taki wielki na całą ścianę. Namalujmy śnieg. Brudny śnieg. W końcu takie jest to nasze misato. Brakuje mi tamtego domu.
Amelie Nothomb i pani Tokarczuk mnie czarują.A właściwie ich książki. Z nieznanych mi bliżej przyczyn nagle zaczęłam pochłaniać je w ogromnych ilościach. Czytam z zapartym tchem, a gdy dochodze do końca jestem rozczarowana, zawiedziona. Jakim prawem książka może tak szybko i w tak niedramatyczny sposób się zakończyć? Uwielbiam książki. A fakt istnienia telewizora już dawno wyrzuciłam ze swojej głowy. Bo i po co.
Postanowiłam się zmienić. Pora na zimowe porządki.
Do zobaczenia wkrótce.
|