31.01.2006 :: 14:29
Kolorystyka wybiega daleko poza schamaty. Nie ma problemu skoro go nikt nie dostrzega. Dziwne jest to jak nagle zaczęła przeszkadzać mi jego obecność. Dziwne jest także to, że pomimo dobrych chęci i zaistniałej wcześniej sytuacji, nic nie wychodzi. Wracam do starych przyzwyczajeń. Jem tylko i wyłacznie po to by znowu nie zemdleć. Mało śpię, za to dużo więcej myślę. W końcu mam na to ogrom czasu. Póki co brak jakichkolwiek perspektyw na przyszłość. Zakopuję się pod kocem i poduszkami w rogu sofy z książką. Jedną, drugą, kolejną... Niesamowite jak bardzo posmakowała mi woda. Zwyczajna mineralna woda z butelki. To juz 3 tydzień. Sałatki i woda. Waga spada, sił braknie. Między nami coraz lepiej. Nawet nie myślałam, że kiedyś jeszcze tak będzie. Mimo, że często udaję, cieszy mnie to, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Turkusowa spinka do włosów w kształcie motyla. Chyba nigdy nie wydorośleję. Bo i po co? Może jeszcze kiedyś wrócę. Póki co, nie mam dokąd.