2024
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2023
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2022
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2021
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2020
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2019
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2018
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2017
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2016
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2015
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2014
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2013
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2012
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2011
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2010
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2009
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2008
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2007
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2006
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2005
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń



{linki}



Link :: 02.01.2006 :: 13:28
Nowy Rok.

To nie jest zwyczajny dzień. To coś przełomowego. Coś zupełnie świeżego, mimo iż śnieg za oknem ciągle ten sam.

To juz tradycja, że składa się obietnice które na pierwszy rzut oka są możliwe do wykonania, lecz im więcej czasu mija, tym bardziej stają się one za trudne. Chciałabym jednak obiecać sobie coś, czego będe w stanie dotrzymać. Tu nie chodzi o jakieś głupie odchudzanie czy większe przykładanie sie do nauki. Zupełnie nie przywiązuję w tym momencie wagi do rzeczy materialnych. Mam na myśli sferę uczuciową.

I mam w sobie tyle miłości, tyle uczucia, że żebyś chociaż chciał to odwzajemnić, przynajmniej w maleńkim stopniu. Nie obiecam sobie, że przestanę cie kochać. Nie. Bo to zupełnie niemożliwe. Także nie obiecam sobie, że zapomnę. Albo przestanę tęsknić.

Nie zpomniałam ciasteczek cynamonowym. Może inaczej. Nie zapomniałam ich zapachu. Bo samku nie pamiętam. Babcia obiecała, że spacjalnie dla mnie je upiecze. Jednak nię będą takie same jak tamte, wypiekane w starym domu. To już zupełnie nie to samo.

Ale wolę żyć z pięknem w sercu. Wolę żyć ze spokojem w głowie.

Nie umiem mówić. Udawać, że się boję. Walczyć o oceny. Nie umiem już. Nie chcę.

Zabrakło ambicji.

Przytłaczają mnie świąteczne kilogramy. Przytłacza mnie żarcie i to, że muszę jeść, żeby znowu nie zemdleć. Przytłacza mnie ogrom zajęć które i tak nie wystarczają, by po prostu zapomnieć, by najzwyczajniej nie pamiętać.

Moje słowa uwiązane jedno drugiego, przestraszone i trzymające się kurczowo siebie nawzajem, przerażone.

A później taki spokój okupiony niespokojem a czerń zmienia się w barwy bordowe. Pokój ma ustawienie perfekcyjne jak na razie.

Tak jak kościół kongregacyjny Daveya Havoka. A fire inside. Są cuda. A ja ciągle tu.

Komentuj(1)


Link :: 31.01.2006 :: 14:29

Kolorystyka wybiega daleko poza schamaty. Nie ma problemu skoro go nikt nie dostrzega.

Dziwne jest to jak nagle zaczęła przeszkadzać mi jego obecność. Dziwne jest także to, że pomimo dobrych chęci i zaistniałej wcześniej sytuacji, nic nie wychodzi.

Wracam do starych przyzwyczajeń. Jem tylko i wyłacznie po to by znowu nie zemdleć. Mało śpię, za to dużo więcej myślę. W końcu mam na to ogrom czasu. Póki co brak jakichkolwiek perspektyw na przyszłość.

Zakopuję się pod kocem i poduszkami w rogu sofy z książką. Jedną, drugą, kolejną... Niesamowite jak bardzo posmakowała mi woda. Zwyczajna mineralna woda z butelki.

To juz 3 tydzień. Sałatki i woda. Waga spada, sił braknie.

Między nami coraz lepiej. Nawet nie myślałam, że kiedyś jeszcze tak będzie. Mimo, że często udaję, cieszy mnie to, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Turkusowa spinka do włosów w kształcie motyla. Chyba nigdy nie wydorośleję. Bo i po co?

Może jeszcze kiedyś wrócę. Póki co, nie mam dokąd.

Komentuj(0)




szablon: Ylka dla: Linkup