2024
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2023
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2022
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2021
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2020
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2019
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2018
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2017
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2016
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2015
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2014
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2013
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2012
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2011
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2010
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2009
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2008
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2007
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2006
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2005
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń



{linki}



Link :: 02.02.2005 :: 17:52
Śnił mi się niedawno wiatr tak mocno przedzierający się przez okna, że zmieniał kierunek ustawienia dłoni. Śniła mi się znów ona, choć już w innym wcieleniu. Śniły mi się miejsca tak piękne, że można do nich trafić jedynie przez takie tajemne przejścia. Wyrwane strony z pejzażowych krajobrazów. Wyrwane gesty i słowa. Reflektujące dźwięki „nie-na-temat”. Słoneczniki w słoneczny dzień zerwane i włożone do szklano-zielonych butelek po winie. I szkliste skrzydła żartując brzmiące jak grożąc odleceniem. To musi być straszne, stracić własnego Anioła Stróża. To nie może być możliwe. Jednolite niebo o konsystencji zdającej się być rozlana farbą, mieni się połyskującymi piórami czarnych ptaków. Nocny widok z nowego okna to zapalone światła latarni poprzecinane śliskim asfaltem. A na moście zawroty głowy.


- Czy ty naprawdę nie dbasz o to, co ludzie o tobie myślą?


Uśmiechnęła się zwodniczo, poprawiła włosy. Jej oczy błądziły po ścianach. Za nic nie chciała mu patrzeć w oczy. Mógłby wtedy coś zauważyć. Jej powieki bardzo delikatnie opadły. Wyglądała jakby zaraz miała zapaść w sen, nie drzemkę, ale długi niedźwiedzi sen. Po chwili z równą delikatnością jej powieki podniosły się. Jej duże źrenice momentalnie zareagowały na światło dzienne.


- Ani trochę.


Po czym wrzuciła do torebki szminkę, paczkę chusteczek higienicznych, notes i książkę. Wyszła. Nawet nie pytał dokąd. Przecież i tak to nie miało większego znaczenia.
Jednak wróciła. Zapomniała telefonu. Siedział na fotelu, czytał gazetę. Był to chyba jakiś kolorowy magazyn, nieważne.


- Ludzie stracili miłość.
- Zdradzili ją.
- Oszukali.
- Oddali.
- Sprzedali.
- Zostawili.
- A co wzięli w zamian?
- Nieodpowiedzialność, bezmyślność...
- Narkotyk.
- Tragiczne szczęście nieustannie karmiące się namiętnością, wypalające duszę.
- Ogłuszenie.
- Degradację dobrej woli.
- Oślepienie.
- Przyszłość.
- Rozum.
- Siebie.
- Świat.
- Boga.
- I...
- Do czego właściwie zmierzasz?



Nie odpowiedziała. Bo i po co? Uśmiechnęła się jak wcześniej i równie niedbale poprawiła włosy. To w niej lubił najbardziej. Chyba. Przynajmniej tak twierdził.

Komentuj(0)


Link :: 08.02.2005 :: 21:05
Gdy jestem w autobusie komunikacji miejskiej lubię, a wręcz uwielbiam przyglądać się ludziom. Rano, kiedy jadę na zajęcia, widzę zmęczone, zaspane twarze, najczęściej z niewybrednym grymasem rysującym się w okolicach oczu, brwi i ust. Wtedy dostrzegam to, czego nie zobaczę w żadnym filmie, żaden magazyn tego nie opisze i żaden fotograf nie ukaże na swoim nawet jakże perfekcyjnym zdjęciu. Mam na myśli ból i dumę. Wtedy mam ochotę spoić te dwa przedmioty w jedno, nie w jeden – a potem rozciągnąć, i zrobić wszystko by następnie zgnieść. Wbrew logice, a logicznie czynić z tej tamtej innej całości nic. Podrzucić wysoko, by już nigdy nie spadło i w ogóle nie było, nawet nic.
Komentuj(1)


Link :: 20.02.2005 :: 20:37
Time of my love.

Nic dziwnego, że jak już się zakochuję, to nie w tym, co trzeba. A mówili, że to wszystko takie proste. Pstryk. I już. Nauczę się zapominać. Najpierw jednak poobserwuję. Ciebie, ją. I ich też. Perfekcja jakże absolutnie niedoskonała.

To prawda, co powiedział.

W ustach ropuszcza się ptasie mleczko, w ciele kości, na oczach tusz. I tak dziwnie spływa w dół. Gdzie jest to układanie włosów. Gdzie jest ten czas, co się zapętlił i zgubił.

Whatever. Just leave me alone.
Komentuj(2)


Link :: 21.02.2005 :: 20:22
21 lutego 2005 roku - umarłam.

Proszę mnie zabrać. Nic nie lepiej, nic nie lepiej. Zabrać siłą. Sama już teraz nie spadnę. Proszę mnie zdmuchnąć. Wtedy będę mogła zrzucić winę na kogo innego. Tylko nie na siebie. Winę za to wszystko. Rozpierzchnie się moje nudne wnętrze na tysiące wnętrz. A jeśli nie tysiące, to chociaż dziesiątki. Jak dmuchawiec. Na trzy, uwaga. Teraz.
Raz --- dwa --- trzy --- ui i i iii ii ...

Nawet delikatny podmuch wiatru potrafi zgasić tak chwiejny płomień.

Prawda, zmieniłam się. Nawet sporo. Ale dalej potrafię kochać. Tak na swój sposób. Zapach cynamonowych ciasteczek nadal tak bezwstydnie oddaje smak dzieciństwa.

Schudłam 3 kilo. Dalej prawie nic nie jem.

Wszystko mnie tak ściska, od środka i do środka. Brzuch boli podejrzanie.

Jeszcze kiedyś wrócę. Opowiem jak sobie radze. Dobranoc!
Komentuj(8)




szablon: Ylka dla: Linkup