|
2024 {linki} |
|
Link :: 02.02.2005 :: 17:52 Link :: 08.02.2005 :: 21:05 Gdy jestem w autobusie komunikacji miejskiej lubię, a wręcz uwielbiam przyglądać się ludziom. Rano, kiedy jadę na zajęcia, widzę zmęczone, zaspane twarze, najczęściej z niewybrednym grymasem rysującym się w okolicach oczu, brwi i ust. Wtedy dostrzegam to, czego nie zobaczę w żadnym filmie, żaden magazyn tego nie opisze i żaden fotograf nie ukaże na swoim nawet jakże perfekcyjnym zdjęciu. Mam na myśli ból i dumę. Wtedy mam ochotę spoić te dwa przedmioty w jedno, nie w jeden – a potem rozciągnąć, i zrobić wszystko by następnie zgnieść. Wbrew logice, a logicznie czynić z tej tamtej innej całości nic. Podrzucić wysoko, by już nigdy nie spadło i w ogóle nie było, nawet nic. Komentuj(1) Link :: 20.02.2005 :: 20:37 Time of my love. Nic dziwnego, że jak już się zakochuję, to nie w tym, co trzeba. A mówili, że to wszystko takie proste. Pstryk. I już. Nauczę się zapominać. Najpierw jednak poobserwuję. Ciebie, ją. I ich też. Perfekcja jakże absolutnie niedoskonała. To prawda, co powiedział. W ustach ropuszcza się ptasie mleczko, w ciele kości, na oczach tusz. I tak dziwnie spływa w dół. Gdzie jest to układanie włosów. Gdzie jest ten czas, co się zapętlił i zgubił. Whatever. Just leave me alone. Komentuj(2) Link :: 21.02.2005 :: 20:22 21 lutego 2005 roku - umarłam. Proszę mnie zabrać. Nic nie lepiej, nic nie lepiej. Zabrać siłą. Sama już teraz nie spadnę. Proszę mnie zdmuchnąć. Wtedy będę mogła zrzucić winę na kogo innego. Tylko nie na siebie. Winę za to wszystko. Rozpierzchnie się moje nudne wnętrze na tysiące wnętrz. A jeśli nie tysiące, to chociaż dziesiątki. Jak dmuchawiec. Na trzy, uwaga. Teraz. Raz --- dwa --- trzy --- ui i i iii ii ... Nawet delikatny podmuch wiatru potrafi zgasić tak chwiejny płomień. Prawda, zmieniłam się. Nawet sporo. Ale dalej potrafię kochać. Tak na swój sposób. Zapach cynamonowych ciasteczek nadal tak bezwstydnie oddaje smak dzieciństwa. Schudłam 3 kilo. Dalej prawie nic nie jem. Wszystko mnie tak ściska, od środka i do środka. Brzuch boli podejrzanie. Jeszcze kiedyś wrócę. Opowiem jak sobie radze. Dobranoc! Komentuj(8) |
|