|
2024 {linki} |
|
Link :: 28.05.2006 :: 22:32 Link :: 07.04.2006 :: 21:00 Sprawy nieważne plączą się po mojej głowie. Zdarza się, że w przypływie różnorodnych emocji coś powiem - niekoniecznie mądrego, a ludzie traktują mnie tak, jakbym te ostatnie 18 lat mojego życia spędziła w zupełnym odizolowaniu od jakichkolwiek kontaktów międzyludzkich. Chce mi się skakać i krzyczeć, ale tak żebyś przypadkiem mnie nie usłyszał, bo i po co masz wiedzieć w jakim jestem nastroju. Na granicy rozstroju nerwowego. Wczoraj ryczałam jak głupia. A bo to zobaczyłam psa w telewizji. A bo to znalazłam notatki do książki, którą jakiś czas temu zaczęłam pisać. A bo to zjadłam jogurt widelcem. Powodów błahych całe mnóstwo. Aż wstyd mi wymieniać. W wazonie bazie, na biurku butelka mleka, a w głowie bałagan. Istny burdel. Zupełnie jak w damskiej torebce. Co mam zrobić żebyś wreszcie mi uwierzył? A tak w ogóle to kiedy zamierzasz wrócić? O ile w ogóle zamierzasz. (...) Dobro ogółu jako cel nadrzędny. A gdzie działania? Przemęczenie jednak robi swoje. Got me thinkin Komentuj(5) Link :: 27.03.2006 :: 21:28 Gdybyś był. Gdybyś chociaż chciał być. Gdybyś, mimo swojej dumy, chciał mi o wszystkim powiedzieć. Dlaczego milczysz? Zawsze miałeś tak wiele do powiedzenia. Za oknem szaro. Dopiero teraz widze jak bardzo brudne jest to nasze miasto. A jednak i ono ma swój urok. Zakochać się. Do szaleństwa. Komentuj(1) Link :: 23.03.2006 :: 19:51 No i gdzie ta wiosna? A mówiłeś, że niedługo przyjdzie. Kolejny bukiet kwiatów. Nadal nie mam pojęcia od kogo. Podobno dowiem się w swoim czasie. A póki co ciągle szukam. Chociaż już sama, nie odczuwam satysfakcji z jakże wcześniej upragnionej wolności. Ciągle jesteś w mojej głowie. A myślałam, że znikniesz. Zmęczonam. Kwiatowe opakowanie kremu do rąk, niezliczone filiżanki kawy i zbyt wielka ilość myśli by dać sobie z tym wszystkim spokój. A podobno tam tiramisu smakuje zupełnie inaczej. `Cause I Komentuj(2) Link :: 18.03.2006 :: 20:43 Come away with me. Tak naprawdę to sama już nie wiem czego chce, czego oczekuję. Jednego dnia chce do ciebie, drugiego zapominam o twoim istnieniu. Lubie cię i jednocześnie nie znoszę. W końcu lans to podstawa, a tak naprawdę dobry jesteś tylko w środku. Komentuj(3) Link :: 01.02.2006 :: 16:51 I co z tego, że jesteś, skoro i tak niedługo znikniesz? W oczach bezbarwne obrazy, w uszach beznamiętny głos, w ustach posmak cynamonowych ciasteczek, a w głowie niczym nieokiełznane myśli. Zupełnie nie rozumiem, co wywołało we mnie takie stężenie złości, że rzuciłam telefonem komórkowym o ściane. Nie potrafię wytłumaczyć też tamtego pocałunku. Widocznie czegoś mi brakuje. Dopadło mnie jakieś przygnębienie. Stwierdzono: brak jakichkolwiek chęci do życia, zanik uśmiechu, częste i silne ukłucia w sercu powodowane wspomnieniami, brak apetytu oraz ogólne niezadowolenie z warunków postaci. Mogło być zdecydowanie gorzej. Ale póki co chill out. Komentuj(3) Link :: 31.01.2006 :: 14:29 Kolorystyka wybiega daleko poza schamaty. Nie ma problemu skoro go nikt nie dostrzega. Dziwne jest to jak nagle zaczęła przeszkadzać mi jego obecność. Dziwne jest także to, że pomimo dobrych chęci i zaistniałej wcześniej sytuacji, nic nie wychodzi. Wracam do starych przyzwyczajeń. Jem tylko i wyłacznie po to by znowu nie zemdleć. Mało śpię, za to dużo więcej myślę. W końcu mam na to ogrom czasu. Póki co brak jakichkolwiek perspektyw na przyszłość. Zakopuję się pod kocem i poduszkami w rogu sofy z książką. Jedną, drugą, kolejną... Niesamowite jak bardzo posmakowała mi woda. Zwyczajna mineralna woda z butelki. To juz 3 tydzień. Sałatki i woda. Waga spada, sił braknie. Między nami coraz lepiej. Nawet nie myślałam, że kiedyś jeszcze tak będzie. Mimo, że często udaję, cieszy mnie to, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Turkusowa spinka do włosów w kształcie motyla. Chyba nigdy nie wydorośleję. Bo i po co? Może jeszcze kiedyś wrócę. Póki co, nie mam dokąd. Komentuj(0) Link :: 02.01.2006 :: 13:28 Nowy Rok. To nie jest zwyczajny dzień. To coś przełomowego. Coś zupełnie świeżego, mimo iż śnieg za oknem ciągle ten sam. To juz tradycja, że składa się obietnice które na pierwszy rzut oka są możliwe do wykonania, lecz im więcej czasu mija, tym bardziej stają się one za trudne. Chciałabym jednak obiecać sobie coś, czego będe w stanie dotrzymać. Tu nie chodzi o jakieś głupie odchudzanie czy większe przykładanie sie do nauki. Zupełnie nie przywiązuję w tym momencie wagi do rzeczy materialnych. Mam na myśli sferę uczuciową. I mam w sobie tyle miłości, tyle uczucia, że żebyś chociaż chciał to odwzajemnić, przynajmniej w maleńkim stopniu. Nie obiecam sobie, że przestanę cie kochać. Nie. Bo to zupełnie niemożliwe. Także nie obiecam sobie, że zapomnę. Albo przestanę tęsknić. Nie zpomniałam ciasteczek cynamonowym. Może inaczej. Nie zapomniałam ich zapachu. Bo samku nie pamiętam. Babcia obiecała, że spacjalnie dla mnie je upiecze. Jednak nię będą takie same jak tamte, wypiekane w starym domu. To już zupełnie nie to samo. Ale wolę żyć z pięknem w sercu. Wolę żyć ze spokojem w głowie. Nie umiem mówić. Udawać, że się boję. Walczyć o oceny. Nie umiem już. Nie chcę. Zabrakło ambicji. Przytłaczają mnie świąteczne kilogramy. Przytłacza mnie żarcie i to, że muszę jeść, żeby znowu nie zemdleć. Przytłacza mnie ogrom zajęć które i tak nie wystarczają, by po prostu zapomnieć, by najzwyczajniej nie pamiętać. Moje słowa uwiązane jedno drugiego, przestraszone i trzymające się kurczowo siebie nawzajem, przerażone. A później taki spokój okupiony niespokojem a czerń zmienia się w barwy bordowe. Pokój ma ustawienie perfekcyjne jak na razie. Tak jak kościół kongregacyjny Daveya Havoka. A fire inside. Są cuda. A ja ciągle tu. Komentuj(1) Link :: 18.12.2005 :: 21:07 Jakoś trudno mi się po tym wszystkim pozbierać. Nie umiem powrócić do tego co ważne, a już tym bardziej o nim zapomnieć. Tęsknie, choć wiem, że nie powinnam. Myślę, choć wiem, że obiecałam sobie nie robić tego. Tak niesamowicie boli, gdy widze cię i wiem, że juz nigdy nie wróci to, co było tak piękne. Pociesza mnie myśl, że ty zapomnieć jednak też nie umiesz. Wrócisz jeszcze? Uciekam powoli żeby nie upaść. Lepiej dmuchać na zimne niż potem poparzyć się wrzatkiem. Śnię różne przedziwne rzeczy. Raz, że umiem latać pod wodą a drugi, że mam w sobie tak dużo miłości, szczęścia i mało nie wybuchne. Zapadam w niedźwiedzi sen. I nie chcę już nic. Nie chcę jeść, pić jedynie sporadycznie. Nie chcę czytac, nie chcę sie uczyć. Chcę spać i śnić, że jeszcze będzie lepiej. Komentuj(1) Link :: 22.11.2005 :: 20:37 Złość powoli zaczyna przekraczać granice. Zła na siebie. Zła na swój wygląd. Zła na jedzenie. Jestem zła. Aż do szpiku kości. To choroba. Tak, przyznaję się. Jestem chora. Źle mi z tą moją złością. Czuję się taka pusta. Taka bezużyteczna. Przygnębiające. Myślałam, że bez ciebie znaczy lepiej. Myslałam, ze bez nich wszystkich znaczy lepiej. Wcale nie lepiej. Miałam zapomnieć. Obiecałam. A z reszta jakie to ma to teraz znaczenie, jeżeli już jutro znajdę kogoś innego na twoje miejsce? Kogoś, kto nie kłamie. Nie męczy. Kogoś, kto potrafi słuchać, a nie tylko mówić o sobie. Kogoś, kto mnie przytuli i wytrze łzy z policzka. Kogoś... A jednak tak cholernie tęsknię za tobą. Namalujmy obraz. Prawdziwy i wielki. Taki wielki na całą ścianę. Namalujmy śnieg. Brudny śnieg. W końcu takie jest to nasze misato. Brakuje mi tamtego domu. Amelie Nothomb i pani Tokarczuk mnie czarują.A właściwie ich książki. Z nieznanych mi bliżej przyczyn nagle zaczęłam pochłaniać je w ogromnych ilościach. Czytam z zapartym tchem, a gdy dochodze do końca jestem rozczarowana, zawiedziona. Jakim prawem książka może tak szybko i w tak niedramatyczny sposób się zakończyć? Uwielbiam książki. A fakt istnienia telewizora już dawno wyrzuciłam ze swojej głowy. Bo i po co. Postanowiłam się zmienić. Pora na zimowe porządki. Do zobaczenia wkrótce. Komentuj(2) |
|